Mnóstwo ról?
Zobacz sobie np. takiego Robertsa, lekko licząc z siedem razy więcej!
Jak dla mnie MI, albo pociąg.
Nie ilość, ale jakość się liczy.
Potwierdzam.
Niektórzy marnie kończą tzn. zamiast się wycofać po serii gry w dobrym kinie,
to oni właśnie przeciwnie udzielają się w czym popadnie i rozmieniają się na drobne.
Trochę smutne, a czasami nawet żałosne.
Ten na "S" jest tego kwinteSSSencją :D
Od Glimmermana praktycznie całkowicie unikam patrzenia na tą opuchniętą gębę.
A jak Wamdam to i Lundgren - ostatnio nie idzie wytrzymać żadnego filmu z nim dłużej niż kilka minut.
Myślę, że do listy można powoli dopisywać Willisa, bo też zaczyna się czołgać w błocie.
Ernie też po powrocie do kina nic ciekawe nie reprezentuje, ale dna póki co jeszcze nie ma.
Ciężko teraz o naprawdę dobry film!
PZDR.
taa ale największy upadek chyba zaliczył De Niro.
Świetne filmy na początku, a teraz głupkowate komedie i cały czas ta sama mina :)